Klub Jagielloński to prawdziwa wylęgarnia debili.

Jak brzmiało pytanie? Proszę o najgorsze propozycje.

TLDR: frytki z keczupem to incest.

WARZECHA: Czekam, żeby pan mi powtórzył to co napisał. HOLEWIUSZ: Za tę arogancję i pychę jest pan parówą i skurwysynem. WARZECHA: A pan jest złamanym chujem o małym móżdżku, no i co teraz? HOLEWIUSZ: No i normalnie jak byśmy byli gdzieś tam sobie, to byśmy się starli. WARZECHA: Tak? HOLEWIUSZ: Tak. WARZECHA: No i co? HOLEWIUSZ: No i nic. WARZECHA: Pan jest cham. HOLEWIUSZ: To pan jest cham. WARZECHA: Trudno. HOLEWIUSZ: Co trudno? WARZECHA: Ciekawe. HOLEWIUSZ: No właśnie, ciekawe. WARZECHA: Pan się pokazał jak ostatni debil. HOLEWIUSZ: A pan jak przedostatni chuj. WARZECHA: No i dobrze. HOLEWIUSZ: No i fajnie.

Próbowałem w ramach przybliżania córce postaci Łukasza Warzechy odnaleźć zapis filmowy słynnego pojedynku pod radiem z tym drugim debilem, ale nie ma już go chyba w sieci i musiałem przeczytać jej transkrypt.

Czuję, jak od czytania tego umierają mi szare komórki.

Pozdrawiam z urlopu.

„Seriously, go die. JK.”

"Well well well, suddenly we understand gender dysmorphia, don't we boys?"

part 1

Administracja mojego osiedla chciała wyciąć gigantyczną topolę, miejski zarząd zieleni powiedział: „chyba was pojebało”. I nie wycięli! Tylko otoczyli płotkiem, żeby hipotetyczna gałąź kogoś nie zabiła.

A to taka topola, biała chyba, co do 10. piętra sięga.

Makabryczne sceny na Mazowszu. Na drodze płonął człowiek, obok leżała siekiera. Zatrzymany to ksiądz

Klikbajt, który na mnie działa.

Strzelił do bezbronnego. Trafił go gumową kulą w oko. Uchodźca leżał i nie stawiał oporu. Żołnierz podbiegł i zadał mu kolbą siedem uderzeń w czaszkę (złamał nos, uszkodził szczękę). Był plan, by ofiarę wyrzucić na BY.
Kosiniak dziękuje sprawcy i robi z niego bohatera.

They might not follow his spa adventures on Facebook closely enough.

And the Polish too.

Ale jak podpisujecie je "Patrzcie, jak się rozbijają za nasze podatki", to ci ludzie stają się bohaterami zdjęcia. A pewnie nie wyrazili na to zgody.

No chyba, że przegapiłem paragraf "Jak ostrość jest na co innego, to można, hehe".

BTW, czytałem sporo o RODO w kontekście zdjęć reporterskich i nie wydaje się wam, @wyborcza.pl, że ta fotka je mocno narusza? Może gdybyście ją podpisali "Nadmorska promenada", moglibyście argumentować, że ci ludzie to tło.

To jest ilustracja do tekstu o tym, że trzeba ciąć wydatki publiczne. Te wydatki publiczne to będzie właśnie wsparcie dla takich rodzin, a nie dla grupy Barlinek, oczywiście.

Wyborcza gonna wyborcza. Skończy się pięcśetplusowanie nad morzem.

A zrobienie z niego seitana to pół godziny realnej roboty, udzielam korepetycji jak by co.

Wariant rozszerzony z Marywilskiej 44: pani nie ma Blika, ale ma go jej spolonizowany syn, z którym łączy się przez FaceTime, żeby potwierdzić, że pieniądze doszły.

Jeśli tyle dla was znaczy, jeśli tyle dla was znaczy moje zaangażowanie finansowe, gdzie ja postanowiłem kupić dwa bilety na Deftones od 303,45 PLN za sztukę, to was się powinno

Dobry wieczór, coś się popsuło i nie było mnie słychać, i powtórzę jeszcze raz: system sprzedaży biletów przez ebilet.pl to jest jakaś porażka.

Happy end dla „The Wire”, jednak.

The updated terms, which take effect for existing users on August 8, now state: “You hereby grant us a royalty-free license to use your Content for the purposes of operating, developing, and improving the Service, all in accordance with our Privacy & Cookie Policy.”

Nastąpił backtracking ze strony operatora, ale to jest ciągle złe. W sensie – przesyłam za waszym pośrednictwem pliki, dlaczego w ogóle do nich zaglądacie?
Ech, tylko zipy z hasłem.

Przenoszę feedy RSS z czytnika do czytnika chyba od zeszłego wieku jeszcze, więc mam takie zachowane różne specjały.

Warzecha: Zapamiętałem tę scenę bardzo dobrze, bo faktycznie mną wstrząsnęła. Miało to miejsce w 2022 r. Wojna ukraińsko-rosyjska trwała już od paru miesięcy. Doskonale widoczny był już podział na zwolenników linii bezwarunkowego ulegania Ukrainie i podporządkowania wszystkich polskich interesów Kijowowi oraz sceptyków i krytyków takiego postępowania. W tej pierwszej grupie o prymat ścigali się zwolennicy głównego nurtu oraz politycy KO z przyległościami z politykami PiS i funkcjonariuszami mediów temu wówczas rządzącemu ugrupowaniu sprzyjających, z państwowymi telewizją i radiem na czele. Standardem stało się wyzywanie krytyków linii maksymalnie proukraińskiej od ruskich onuc. Robili to – czasem w nieco eufemistycznej formie - ludzie związani zarówno z KO, jak i z rządem pana Morawieckiego oraz Kancelarią Prezydenta.

Czasem klikam w czytniku RSS w bekowe linki do salonu24 i wtedy przypomina mi się, jak bardzo Łukasz Warzecha śmierdzi niemytymi ruskimi nogami.

Widziałem ostatnio tarantulę z gniazdem os na grzbiecie, ale są rzeczy, które przerażają mnie bardziej: głupota Amerykanów i rosyjska rzeczywistość.

Uhuhu, WeTransfer postanowił kraść nasze rzeczy i karmić nimi ejaje.

Czy naprawdę możemy już stwierdzić, że eksperyment społeczny z komentowaniem artykułów się nie powiódł, i wyłączyć ten bajzel? Można już zgadywać na podstawie tematu tekstu, jakie gówno będzie na topie w komciach (tu artykuł o ADHD na Wyborczej).

Ja niestety podwójnie, bo jakiś czas temu dziecko B spytało: "Tato, czy mówi ci coś zespół Deftones", a ja zamiast je zgasić, zacząłem opowiadać o koncercie w Berlinie w 2003, no i teraz mam.